Temat : Historie ewangeliczne, Nauczanie Chrystusa w Ewangeliach, Nowy Testament
Rozmowa Jezusa z Nikodemem
Jest taki dom idealny, dom ciepły, pełen życzliwych osób, dom z kominkiem i kwiatami. Dom, gdzie czujesz się sobą, czujesz sią akceptowana, gdzie czujesz się kochany. Dom, który jest podporą i siłą, do którego można zawsze wrócić, tam budujemy siły, dzięki którym możemy i cały świat zmienić, dom marzeń… Jak możemy taki dom odnaleźć?
Myślę, że może Nikodem w dzisiejszej ewangelii szuka takiego domu…
Nikodem, nauczyciel religijny, mający wśród ludzi szacunek i pozycję, przychodzi do Jezusa w nocy, by z nim porozmawiać. Co trapi jego myśli? Dlaczego przychodzi w nocy? Czy, aby uniknąć tłumów, by spotkać się w intymnej relacji z Jezusem? Czy też przychodzi w ciemności niewiary, nocy zwątpienia?
Jezus nie czeka na pytania, mówi wprost: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci, jeśli się kto nie narodzi na nowo, nie może ujrzeć Królestwa Bożego.
Co za mocne słowa. Każdy, kto nie narodził się na nowo nie zauważy, nie zrozumie, nie doświadczy Królestwa Bożego. To znaczy, że omija swoim życiem możliwość relacji z Bogiem, nie walczy o potrzebę własnej duszy, zamyka oczy i uszy na własne serca. To ktoś, kto żyje w obojętności na własną głębię egzystencji i rzeczywistość Boga.
Nikodem pyta, cóż może oznaczać te tajemnicze narodzenie się ponownie? Trudno mu pojąć, że Jezus może mówić o rzeczywistości duchowej, o prawach duszy, że sięgaj głębiej niż to, co widzą ludzkie oczy…
Moi drodzy, Jezus pomaga zrozumieć Nikodemowi i mówi, że jest to narodzenie z wody i Ducha, czyli narodzenie w wodzie chrztu i w powołaniu Ducha Świętego. Tak, jak chrzest jest przyjściem człowieka do Boga, tak narodzenie z Ducha jest darem bezpośrednio od Boga. Oto więc przestrzeń spotkania człowieka ze swoim Stwórcą i Zbawicielem. Chrzest jest naszą ludzką decyzją poszukiwań Boga, decyzją również wyciągnięcia ręki po bożą pomoc i wsparcie, jest przyjęciem łaski i wołaniem o wsparcie.
By podjąć taką decyzję trzeba zrozumieć własną ludzką kondycję, siłę grzechu i słabość ludzkiej natury, która potrzebuje Boga i uzdrowienia. To świadomość naszej bezsilności wobec grzechu, naszego zniewolenia i bezskuteczności „bycia dobrym”. Wiele razy słyszałam, że ktoś mówi: ale ja nie potrzebuje Boga, jestem w końcu dobrym człowiekiem, staram się… wiele razy słyszałam takie słowne deklaracje, ani razu nie doświadczyłam w praktyce, że owe ludzkie staranie ma siłę zwyciężyć skłonność do grzechu… jestem dobrym człowiekiem, nie wystarczy, by zwyciężyć grzech, jestem dobrym człowiekiem, jest często pustą deklaracją i wyrazem lęku przed porzuceniem własnego egoizmu…
Znamy na pewno przypadki, że człowiek mieni się dobrym, bo nikogo nie zabił, ale przebaczyć nie potrafi i nie chce. Mieni się bogobojnym, bo daje pieniądze na kościół, ale ubogiemu koledze nie pomoże. Człowiek może myśleć o sobie, że jest wspaniały, a w sercu nienawidzić, uważać się za świętego, i rzucać kamieniami w tych, co myślą inaczej… Człowiek w swoich oczach potrafi urosnąć do rozmiarów bohatera, co nie zmienia faktu, że każdy z nas nie radzi sobie z grzechem.
Tak więc musimy zrozumieć własną słabość, ale to nie wystarczy by przyjść do Boga. Człowiek przychodzi do Boga, kiedy pragnie innego życia, niż znał je dotychczas, kiedy życie w grzechu i słabości już mu nie wystarcza, kiedy chce rozwoju, zmiany, uleczenia, ratunku..
Chrzest jest aktem naszej wiary, że Bóg może zmienić nasze życie. Przychodzimy w chrzcie sami do Boga, przynosimy nasze dzieci, by prosić o łaskę, by błagać o ratunek.
Bóg odpowiada na naszą prośbę, na nasze wołanie, na naszą nadzieję zmiany.
Jezus nie mówi Nikodemowi: idź i spełniaj dobre uczynki, nie mówi nic o pieniądzach, nawet tych płaconych na kościół, o spędzaniu czasu w świątyni, o ślepym posłuszeństwie jakimś nauczycielom duchowym… nie znajdziemy w nauczaniu Jezusa, że nasze zbawienie jest zależne od jakiegoś człowieka…
Mówi, że tak Bóg umiłował świat, że Syna swego jednorodzonego dał, aby każdy, kto weń wierzy, nie zginął, ale miał żywot wieczny.
To krzyż i zbawienie w Chrystusie jest nadzieją człowieka, jest ratunkiem od konsekwencji grzechu, od zniewolenia grzechem.
Moi drodzy, ani Nikodem, ani my nie usłyszymy z ust Jezusa, że pomoże nam jego matka, że wesprze jakiś apostoł, że mamy się zwrócić do jakiegoś świętego…
Chrystus przyszedł by przynieść nam zbawienie. Nie tylko nadzieję na zbawienie, ale pewność zbawienia. Co więcej – w Chrystusie możemy mieć nadzieję i pewność na życie wieczne, ale i doświadczyć zbawienia już tu na ziemi. Na czym ono polega? Na Królestwie Boga, o którym tak często naucza Jezus… Kiedy żyjemy „w Chrystusie” doświadczamy Bożego panowania w naszym życiu, które przekłada się na chrystusowy styl codzienności, na moc miłości, życia dla innych, na moc przebaczenia, sprawiedliwości, na życie świadome, na życie przepełnione bożą obecnością…
To też natura narodzenia z Ducha, o którym w dzisiejszej ewangelii słyszy Nikodem. Duch Święty nie tylko jest trzecią osobą Trójcy, ale również jest Darem, najpiękniejszym darem, jaki możemy dostać. Oto narodzenie z Ducha, oto właśnie dar Ducha Świętego, który otrzymujemy od Boga. To Duch Święty daje moc naśladować Chrystusa, nawet po krzyż, to Duch Święty powołuje nas do budowania Kościoła, to Duch Święty przemienia nas od środka i daje siłę rozwoju, uświęcenia, czynienia dobra.
Jezus mówi do Nikodema i do nas dzisiaj, że Bóg nie posłał Syna na świat, aby sądził świat, lecz aby świat był przez niego zbawiony, kto wierzy w niego nie będzie sądzony, ten zaś kto nie wierzy sam sobie taki sąd gotuje.
Jeżeli chcesz żyć w światłości, w prawdzie, w Bogu, nie musisz się niczego bać.
Chrystus Cię nie osądza, ale przychodzi aby cię uleczyć od grzechu, od słabości od lęku.
Takie życie oferuje Bóg, takiego życia każdy z nas może doświadczyć, dzięki narodzeniu na nowo- życia w pełni Ducha, życia w nadziei, pokoju i życia, gdzie krzyż jest siłą, gdzie Chrystus jest drogą, gdzie człowiek spotyka się z Bogiem już tu na ziemi, bez strachu, bez przerażenia…i bez pośredników.
Za to w radości, pokoju, nadziei…
Spotkanie z Bogiem, narodzenie na nowo, i życie w bliskości Boga, jest jak powrót do domu, domu, w którym jesteśmy od początku do końca sobą.
Te spotkanie z Bogiem nie tylko leczy, ale i powołuje do całkiem innego życia, życia nie wyrzeczeń, ale życia głębokiego, życia w naśladowaniu Chrystusa…
Amen.